Było nas pięcioro. Maciek i Ola, nasi kierowcy (chociaż Ola w końcu nie dotknęła kierownicy ;), ja, Marta i oczywiście Zel. Warto wspomnieć, że samochód Maćka jest na gaz, więc koszty paliwa były nieco mniejsze. Ale nawet jeśli - i tak zdecydowalibyśmy się jechać do Soltau samochodem. Jest o wiele wygodniej.
|
Google Maps. |
|
Pierwszy łyk wody na Niemieckiej Ziemi ;) |
Ruszyliśmy z Poznania około godziny 11 i już o 17 byliśmy w Hannoverze - ale to głównie dlatego, że Maciek dociskał gaz do dechy. Tuż przed granicą zatrzymaliśmy się na dłużej, by zatankować do pełna. Zrobiliśmy to z dwóch powodów - po pierwsze, bo wydawało na się, że jest nieco taniej. Po drugie - wcale nie tak łatwo o gaz LPG na niemieckich stacjach (nam nie udało się znaleźć nic w okolicach Soltau), a i potrzeba specjalnej przejściówki, żeby zatankować (ponoć tylko w niektórych miejscach, jednak woleliśmy nie ryzykować i pożyczyć od znajomego).
|
Szybki odpoczynek w hostelu i Zel może ruszać na łowy! |
Przyznam, że gdybym miała więcej pieniędzy i czasu, po drodze wstąpiłabym do Berlina. Uznaliśmy jednak, że jest na tyle blisko granicy, że jak kiedyś najdzie nas ochota, to po prostu tam pojedziemy, tymczasem celem naszej wycieczki był Heide Park.
|
Pasaż w Hannoverze |
W Hannoverze spędziliśmy jedną noc. Spaliśmy w
Bed 'n' Budget Hostel Hannover, całkiem przyjemnym miejscu. Cena była niezła, recepcjonistki pomocne, a pod samym hostelem nie tylko przystanek autobusowy, lecz także jakiś okoliczny festyn. Pech chciał, że zamknął się, gdy już byliśmy gotowi do wyjścia...
W Hannoverze jest co oglądać, uwierzcie. Ale Niemcy to cywilizowany kraj - sklepy są otwarte do 19, 20, nie do 22 albo 23 jak w Polsce. Tak więc, pojechaliśmy do centrum, przeszliśmy się podziemnym pasażem, który wyglądał jak lotnisko, obejrzeliśmy dworzec. Szybkie zakupy i powrót do hotelu, żeby odpocząć przed porannym wyjazdem do Heide Parku. Cóż, Hannover był tylko przystankiem, aby odpocząć. Wielka szkoda...
|
Heide Park od środka. |
Wstaliśmy bladym świtem (pewnie ósma rano... ;) żeby jak najwcześniej dojechać do Soltau. Niestety, GPS niezbyt nam pomógł i krążyliśmy po okolicach, nie mogąc znaleźć dojazdu do parku. Kilkadziesiąt minut, milion znaków, jedna rozmowa z panią w recepcji hotelu i w końcu dotarliśmy do krainy rollercoasterów...
|
Zel at his finest... |
|
Element architektury w parku |
W Heide Parku słychać dwa języki - niemiecki oraz polski. Naszych rodaków jest tam wręcz zatrzęsienie, nie tylko jako zwiedzających. Kiedy my tam byliśmy, w parku pracowało czworo polaków, spotkaliśmy każdego z nich ;)
O ile w organizacji parku widać niemiecką precyzję (nie będziesz wsiadał do kolejki z torbą, przechowamy ją dla ciebie!), to irytuje... palenie. Niemcy palą wszędzie, również w zatłoczonych kolejkach w pełnym słońcu.
|
Nie ufajcie misiowi. Po prostu nie. |
|
Nocować można w samym Heide Parku (a i ceny za ten hotel nie są wcale tak wysokie), ale w okolicy Soltau
jest parę miejsc noclegowych. My, po zamknięciu ruszyliśmy do Bispingen, , gdzie zjedliśmy wursta, a potem pojechaliśmy do
Landhaus Eickof - na prawdziwą, spokojną, niemiecką wieś.
Z ciekawostek - Bispingen ma jakieś 7000 mieszkańców, a są tam knajpy, kawiarnie, McDonalds, sklepy z grami komputerowymi, basen, całoroczny stok narciarski... Wyobraźcie sobie coś takiego w porównywalnie większym, polskim miasteczku.
Warunki, jak za cenę 90 euro były super, a rano dostaliśmy prawdziwe śniadanie, nie tosty z dżemem. W dodatku niczego nam nie żałowano, a wystrój pensjonatu był dopracowany do perfekcji. Jasne, widać było, że wszystko wokół jest stare, ale zadbane i czyste. Za przykład niech posłuży fakt, że wynajęłam pokój pięcioosobowy, a dostaliśmy apartament z łazienką, kuchnią, dwoma sypialniami i salonem.
Tam też piłam najgorszą wódkę na świecie, ale to już zupełnie inna opowieść...
Cóż, z samego rana znowu ruszyliśmy do Parku, wieczorem do pensjonatu, zaś następnego dnia wróciliśmy do Warszawy.
W skrócie:
Dojazd:
Poznań-Hannover-Soltau-Warszawa - ok. 150 złotych za osobę (wliczając opłaty za autostradę)
Noclegi:
Noc w Bed'n'Budget Hannover - ok. 80 złotych
Dwie noce w Landhaus Eickof - 162 złote za osobę.
Bilet do Heide Parku - około 170 złotych.
Razem: ok. 570 złotych za pięć dni + wyżywienie.
Dałoby się taniej. Przede wszystkim, jadąc na jeden dzień - oszczędza się wtedy jeden nocleg i kilkanaście euro za różnicę między wejściówkami, więc da się zejść do około 500 złotych za cały wyjazd. Tak więc, jeśli jesteście w stanie tyle odłożyć, macie samochód i czwórkę przyjaciół, a także podstawową znajomość angielskiego lub niemieckiego - polecam :)