wtorek, 2 kwietnia 2013

Heide Park - relacja

Było nas pięcioro. Maciek i Ola, nasi kierowcy (chociaż Ola w końcu nie dotknęła kierownicy ;), ja, Marta i oczywiście Zel. Warto wspomnieć, że samochód Maćka jest na gaz, więc koszty paliwa były nieco mniejsze. Ale nawet jeśli - i tak zdecydowalibyśmy się jechać do Soltau samochodem. Jest o wiele wygodniej.


Google Maps.


Pierwszy łyk wody na Niemieckiej Ziemi ;)
Ruszyliśmy z Poznania około godziny 11 i już o 17 byliśmy w Hannoverze - ale to głównie dlatego, że Maciek dociskał gaz do dechy. Tuż przed granicą zatrzymaliśmy się na dłużej, by zatankować do pełna. Zrobiliśmy to z dwóch powodów - po pierwsze, bo wydawało na się, że jest nieco taniej. Po drugie - wcale nie tak łatwo o gaz LPG na niemieckich stacjach (nam nie udało się znaleźć nic w okolicach Soltau), a i potrzeba specjalnej przejściówki, żeby zatankować (ponoć tylko w niektórych miejscach, jednak woleliśmy nie ryzykować i pożyczyć od znajomego).





Szybki odpoczynek w hostelu i Zel może ruszać na łowy!
Przyznam, że gdybym miała więcej pieniędzy i czasu, po drodze wstąpiłabym do Berlina. Uznaliśmy jednak, że jest na tyle blisko granicy, że jak kiedyś najdzie nas ochota, to po prostu tam pojedziemy, tymczasem celem naszej wycieczki był Heide Park.







Pasaż w Hannoverze
W Hannoverze spędziliśmy jedną noc. Spaliśmy w Bed 'n' Budget Hostel Hannover, całkiem przyjemnym miejscu. Cena była niezła, recepcjonistki pomocne, a pod samym hostelem nie tylko przystanek autobusowy, lecz także jakiś okoliczny festyn. Pech chciał, że zamknął się, gdy już byliśmy gotowi do wyjścia...


 W Hannoverze jest co oglądać, uwierzcie. Ale Niemcy to cywilizowany kraj - sklepy są otwarte do 19, 20, nie do 22 albo 23 jak w Polsce. Tak więc, pojechaliśmy do centrum, przeszliśmy się podziemnym pasażem, który wyglądał jak lotnisko, obejrzeliśmy dworzec. Szybkie zakupy i powrót do hotelu, żeby odpocząć przed porannym wyjazdem do Heide Parku. Cóż, Hannover był tylko przystankiem, aby odpocząć. Wielka szkoda...






Heide Park od środka.
Wstaliśmy bladym świtem (pewnie ósma rano... ;) żeby jak najwcześniej dojechać do Soltau. Niestety, GPS niezbyt nam pomógł i krążyliśmy po okolicach, nie mogąc znaleźć dojazdu do parku. Kilkadziesiąt minut, milion znaków, jedna rozmowa z panią w recepcji hotelu i w końcu dotarliśmy do krainy rollercoasterów...





Zel at his finest...


Element architektury w parku
 W Heide Parku słychać dwa języki - niemiecki oraz polski. Naszych rodaków jest tam wręcz zatrzęsienie, nie tylko jako zwiedzających. Kiedy my tam byliśmy, w parku pracowało czworo polaków, spotkaliśmy każdego z nich ;)

O ile w organizacji parku widać niemiecką precyzję (nie będziesz wsiadał do kolejki z torbą, przechowamy ją dla ciebie!), to irytuje... palenie. Niemcy palą wszędzie, również w zatłoczonych kolejkach w pełnym słońcu.


Nie ufajcie misiowi. Po prostu nie.

Nocować można w samym Heide Parku (a i ceny za ten hotel nie są wcale tak wysokie), ale w okolicy Soltau jest parę miejsc noclegowych. My, po zamknięciu ruszyliśmy do Bispingen, , gdzie zjedliśmy wursta, a potem pojechaliśmy do Landhaus Eickof - na prawdziwą, spokojną, niemiecką wieś.

Z ciekawostek - Bispingen ma jakieś 7000 mieszkańców, a są tam knajpy, kawiarnie, McDonalds, sklepy z grami komputerowymi, basen, całoroczny stok narciarski... Wyobraźcie sobie coś takiego w porównywalnie większym, polskim miasteczku.



Warunki, jak za cenę 90 euro były super, a rano dostaliśmy  prawdziwe śniadanie, nie tosty z dżemem. W dodatku niczego nam nie żałowano, a wystrój pensjonatu był dopracowany do perfekcji. Jasne, widać było, że wszystko wokół jest stare, ale zadbane i czyste. Za przykład niech posłuży fakt, że wynajęłam pokój pięcioosobowy, a dostaliśmy apartament z łazienką, kuchnią, dwoma sypialniami i salonem.

Tam też piłam najgorszą wódkę na świecie, ale to już zupełnie inna opowieść...

Cóż, z samego rana znowu ruszyliśmy do Parku, wieczorem do pensjonatu, zaś następnego dnia wróciliśmy do Warszawy.

W skrócie:


Dojazd:
Poznań-Hannover-Soltau-Warszawa - ok. 150 złotych za osobę (wliczając opłaty za autostradę)
Noclegi:
Noc w Bed'n'Budget Hannover - ok. 80 złotych
Dwie noce w Landhaus Eickof - 162 złote za osobę.
Bilet do Heide Parku - około 170 złotych.

Razem: ok. 570 złotych za pięć dni + wyżywienie.

Dałoby się taniej. Przede wszystkim, jadąc na jeden dzień - oszczędza się wtedy jeden nocleg i kilkanaście euro za różnicę między wejściówkami, więc da się zejść do około 500 złotych za cały wyjazd. Tak więc, jeśli jesteście w stanie tyle odłożyć, macie samochód i czwórkę przyjaciół, a także podstawową znajomość angielskiego lub niemieckiego - polecam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz